niedziela, 8 listopada 2015

I lekkie tańce przed lustrem.
W ciemnym pokoju.

Na pewno ciemnym?
Ale to moja wyobraźnia.

Co się toczą przy wampirzej muzyce.

Ten jeden wampir tak wgryziony w szyję tę.
Bladą.

Ten jeden.

Ciemne włosy jak halka dookoła mnie. 
Tiule i koronki, czernią otulone, niczym noc listopadowa.

Znowu źle się czuję.

Czekaj.

Ruchy w rytm muzyki, które same wychodzą.
Ten utwór jest idealny.

Nie umiem opisać tych emocji tak,
żeby nie wyjść idiotycznie i nastoletnio. 

Naprawdę tego nie chcę.
Potraktuj to jak grę, mówili Ci.

Tego mrocznego tańca z samą sobą.
Przed lustrem w panelowym raju.

Była pomarańczowa cela.
Za którą tęsknię tak, że w snach płaczę tak,
jak nie płakałabym za kimś.

Faluje materiał, wraz z nim szaleje światło.
Księżyc za oknem przewija się przez niebo.
Jak taśma filmowa.

Poszło szybko. Powtórz.

Delikatny wstęp, wraz z taktem i elegancją.
Wampirzym szykiem i eterycznością.

Nocne stworzenia, nie doceniałam was przez lata.
Miałam pogardliwe spojrzenie.

On też.

Na zawsze jednak zostanę wiedźmą.

Jak w narkotycznym transie.
Nie wiem, o czym piszę.

Słyszę tylko muzykę.

Ciemną i niezrozumiałą dla wielu.
Czy aby na pewno?

Alone in the dark, old room.

Bela Lugosi's dead.

Strach przyćmiewa mi logiczne myślenie.
Stukam palcami w klawisze.

Czy to coś da?

Gdzie jesteś? Zapraszam Cię do tańca.

Zatańczysz?



wtorek, 3 listopada 2015

Chyba powinnam coś napisać, żeby mieć co potem wspominać.
Ale tutaj nie ma nic do wspominania.

Te same, nużące cykle.

Nic się nie zmienia.
Prosta.
W szarość prowadząca.

Zboczę ze ścieżki, w ciemny las wstąpię.
Aby tam spokoju i szczęścia.
Nie szukać już.
Tylko zyskać.