środa, 30 grudnia 2015

No i co mam tutaj napisać, mózgu?
No co?

Że byłam w Tybecie, widziałam kule światła i leciałam nad sobą?
Byłam w Singapurze, tak mi się wydaje.
Ale rozumiałam i miałam pamięć.

Te jaskrawe kolory.
Migrena.

Nie na trzeźwo, ale samotnie.
Bez Niego.

A teraz bujam się do "Blue Monday".
Boję się tego roku.
Ale będzie zajebiście.

Sylwestra prześpię, bo co innego mam robić?
Oby chociaż spokojnie było, bo nie wyrobię.

M. się nie odzywa, mam na twarzy poligon i myślę, co by zrobić.
Aby było lepiej.
Ale będzie, no nie?

Będzie.

W końcu musi być.

*tańczy do New Order*

O chuj, myślałam, że kaszkiet to coś w stylu pulowera,
A to czapka.

Co za zaskoczenie!

Nie mam weny, elo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz