piątek, 31 października 2014

and if u save yourself

Halloween czy Dziady? Dziady są ładne. Mają tę magię.
Halloween również.
Chciałabym wycinać dynie i przebrać się za czarownicę. Za cokolwiek.
I rozdawać dzieciom cukierki. Z cyjankiem.
I oglądać durne horrory, śmiejąc się z rozbebeszanych ciał i gry aktorskiej.
Miast słuchać lamentu babci na Januszy.
Jej krzyku na mnie.
Braku możliwości odizolowania się od niej.

Czuję się taka tępa i bezwartościowa. Jak chyba zawsze.
Nikogo nie obchodzę. Naprawdę nie obchodzę. Dawne "przyjaciółki" zupełnie straciły dla mnie na znaczeniu. Ja dla nich też. Ale już to dawno się stało.
Ci wszyscy moi przyjaciele.
Zabrakło ich.
Choć zawsze było ich niewielu.

 No, prócz jednej. Tej najlepszej.
Siedzę pośród nich i słucham lamentu o złych ocenach i chłopakach. Oraz o traceniu dziewictwa.
Nie to, że mam jakieś szczególne parcie na tego typu sprawy. Broń Hadesie.
Przeszło mi zupełnie, aż sama jestem zaskoczona.

O rodzinie nie wspomnę. Wyrzucona z jednego mieszkania. Zostałam siłą przydzielona do kogoś, dla którego jestem niczym i nikim. Głupią gówniarą, którą trzeba nakarmić i tylko kłopoty sobie robić.
Nie mam dokąd uciec, to boli najbardziej. Brzytwy wbijają mi w ciało. Oni. Nie ja. Dla odmiany.

Moja babcia ma większe branie ode mnie.

Wiem, że zabrzmi to dla Ciebie, zbłąkany czytelniku, jak lament smutnej nastolatki bez Air Maxów.
Masz rację.
Jest to lament smutnej nastolatki bez mieszkania i prysznica. I sensu.

Nigdy nie było TAK źle.
Gdyby kogoś obchodziło to moje (znowu lament) "życie", zapewne zaczęłyby się lamenty typu:
"PRZECIEŻ MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ NA DWORCU".
Zaraz skończę. Babcia, Demeter i jeden pokój ostatnią brzytwą, której się chwyciłam.
Boli.

Większość osób, na której mi zależało, pewnie teraz się świetnie bawią.
Boli mnie głowa. Rozsadza od środka. Potrzebuję ciszy.
Nie dostaniesz jej, bo nie zasługujesz.
Nie zasługuję nawet na śmierć.

Pieprzone emo. Dobrze, że nikt się mną nie przejmuje.
Współczuję takim, którzy by spróbowali.
Widzisz! Odnalazłaś plus, tępa idiotko.
Plus w całej stercie minusów.




Ech, Cobain.
Nawet nasze sytuacje były podobne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz