Zadziwił mnie fakt, że ktoś to czyta, chociaż prawdopodobnie nie wie, o co w tym żałosnym koncercie słów chodzi.
Ale dziękuję, że chociaż ktoś.
Nirvana. Kurt.
Tak. Kurt.
Grunge.
Moje czasy. Urodziłam się w Seattle.
Wiem o tym od kilku lat.
Nie mam domu.
Miotam się od jednego mieszkania, do drugiego.
Tutaj jedzą śniadania. Idealnie.
Tutaj piją alkohole.
Tutaj piją alkohole.
Źle.
A w żadnym nie ma dla mnie miejsca.
Albo śpię na podłodze w pokoju, w którym wszyscy egzystują.
Albo patrzę na nich. I słyszę, jak jedzą.
Żadnego miejsca na ziemi.
Przeszłam samą siebie i popłakałam się w autobusie.
Jak idiotka.
Jest źle.
Nirvana.
Nirvana.
Mam ciarki podczas ich oglądania.
Pasuję tam. Śmiecie. Śmiecie i bunt.
Zbuntowany śmieć bez miejsca na ziemi.
Cała ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz