Drogi Mikołaju!
Dawno nie pisałam. Wiem o tym. I przepraszam Cię, bo jesteś tak pociesznym i miłym człowiekiem. Może dlatego, że już nie wierzę. Ale uwierzyłam ponownie. Zaczęłam lubić wierzyć w rzeczy nierealne, a potem rozczarowywać się ich nieistnieniem. Masochizm.
Pamiętam, jak babcia przebrała się za Ciebie. Pamiętam tę magię i flanelową sukienkę. Pamiętam też, kiedy przyjechała karetka. I zabrała pewną osobę gdzieś.
Było chyba lepiej. Sama nie wiem, Mikołaju. Pomożesz mi trochę? Potrzebuję Twojej pomocy w kilku sprawach. Ja nic nie mogę zrobić, z racji mojego wieku.
Pamiętam, jak babcia przebrała się za Ciebie. Pamiętam tę magię i flanelową sukienkę. Pamiętam też, kiedy przyjechała karetka. I zabrała pewną osobę gdzieś.
Było chyba lepiej. Sama nie wiem, Mikołaju. Pomożesz mi trochę? Potrzebuję Twojej pomocy w kilku sprawach. Ja nic nie mogę zrobić, z racji mojego wieku.
Odpowiedzialność za mnie przejęta przez nieodpowiedzialną. Bezsilność. Sporo bezsilności.
Jeszcze trochę, Persefono. Wytrzymasz.
Mikołaju! Gdzie jest Hades?
Czy poszło mi to dobrze? Te śmieszne teściki, które decydują o mojej przyszłości? Czy wpasowałam się w klucz? Czy to wszystko będzie dobrze? Z lekcji wiem, że nie myślę prawidłowo. Że moja interpretacja była okropna i spaczona. Że jestem tępym, małym i niewłaściwym gównem, które ktoś musi utrzymywać.
Ale ja to wiem.
Pachnę lawendą. Lubię lawendę. Lawenda daje miłość, szczęście i prorocze sny.
Czy poszło mi to dobrze? Te śmieszne teściki, które decydują o mojej przyszłości? Czy wpasowałam się w klucz? Czy to wszystko będzie dobrze? Z lekcji wiem, że nie myślę prawidłowo. Że moja interpretacja była okropna i spaczona. Że jestem tępym, małym i niewłaściwym gównem, które ktoś musi utrzymywać.
Ale ja to wiem.
Pachnę lawendą. Lubię lawendę. Lawenda daje miłość, szczęście i prorocze sny.
Wiesz, Mikołaju, że zdiagnozowano u mnie nerwicę natręctw? Podobno spowodowana długotrwałym stresem. Większej głupoty nigdy nie słyszałam.
Ja nie jestem chora. Nie róbcie ze mnie chorej osoby! Jestem po prostu chronicznie niewyspana.
Zmiana tapety w telefonie naprawdę przyniesie mi pecha. Tak samo jak i przesunięcie figurki na tej pieprzonej szafce, nad którą śpię. I muszę przesunąć ten dywan, bo coś mi się stanie.
Boję się nawet to napisać.
Nie wiem, co zrobię w ostatni dzień tego przeklętego roku. Nienawidzę go. Chcę, aby już odszedł w zapomnienie. Uduszę butem jego zgliszcza, po czym wejdę w nowy.
Pewnie gorszy.
Ja nie jestem chora. Nie róbcie ze mnie chorej osoby! Jestem po prostu chronicznie niewyspana.
Zmiana tapety w telefonie naprawdę przyniesie mi pecha. Tak samo jak i przesunięcie figurki na tej pieprzonej szafce, nad którą śpię. I muszę przesunąć ten dywan, bo coś mi się stanie.
Boję się nawet to napisać.
Nie wiem, co zrobię w ostatni dzień tego przeklętego roku. Nienawidzę go. Chcę, aby już odszedł w zapomnienie. Uduszę butem jego zgliszcza, po czym wejdę w nowy.
Pewnie gorszy.
Wiesz, że wezwałam policję na własną matkę? Doza anonimowości w internecie sprawia, że mogę sobie pozwolić na opisywanie najgorszych spraw z mojego życia prywatnego.
Syk piwa. Znienawidziłam alkohol.
Ale nie narkotyki.
Wyrzucą mnie ze szkoły. Czuję to. Pójdę do zawodówki.
Boję się.
Nienawidzę ich. Mikołaju, jak ja bardzo ich nienawidzę! Brzydzą mnie tak okropnie. Nie robią nic. A ja pławię się w ich lenistwie.
Cyferką mniejsza. Jestem odpowiedzialna. Nie dajecie mi być odpowiedzialną, bo mam tyle lat.
Chcę uciec.
Mikołaju, pożyczysz mi swoje sanie? Fajnie byłoby, gdybyś mnie gdzieś podrzucił. Do kogoś.
Czuję się źle, ale to już normalne. Zły humor.
Dzisiaj rocznica śmierci Chucka. Trzynasta rocznica.
Trzynaście. Nie lubię tej liczby.
Cyferką mniejsza. Jestem odpowiedzialna. Nie dajecie mi być odpowiedzialną, bo mam tyle lat.
Chcę uciec.
Mikołaju, pożyczysz mi swoje sanie? Fajnie byłoby, gdybyś mnie gdzieś podrzucił. Do kogoś.
Czuję się źle, ale to już normalne. Zły humor.
Dzisiaj rocznica śmierci Chucka. Trzynasta rocznica.
Trzynaście. Nie lubię tej liczby.
A czterdzieści i cztery mnie prześladuje. Dwadzieścia i siedem również.
Mikołaju. Przynieś mi paczkę fajek. Tyle proszę. Spełnisz chociaż to?
Albo dwie paczki. Zaszalejmy.
Palić mi się chce, cholera. Chciałabym poczuć dym w płucach, paląc na mrozie.
Albo na balkonie. Tym balkonie. Czując jesienne bądź wiosenne powietrze, patrząc w dół i widząc wschodzące słońce. Paląc te pieprzone miętowe fajki, które zawsze miałam. Tęsknie za nimi.
Mikołaju. Przynieś mi paczkę fajek. Tyle proszę. Spełnisz chociaż to?
Albo dwie paczki. Zaszalejmy.
Palić mi się chce, cholera. Chciałabym poczuć dym w płucach, paląc na mrozie.
Albo na balkonie. Tym balkonie. Czując jesienne bądź wiosenne powietrze, patrząc w dół i widząc wschodzące słońce. Paląc te pieprzone miętowe fajki, które zawsze miałam. Tęsknie za nimi.
Czy to okropne, że tęskniłam za fajkami bardziej, jak za własną matką?
Nie potrafi zapewnić mi nawet pokoju, higieny i spokoju. Pogryzła mi ręce.
I uderzyła w brzuch.
To chore, że o tym piszę. Dlaczego ja o tym piszę.
I uderzyła w brzuch.
To chore, że o tym piszę. Dlaczego ja o tym piszę.
Anonimowość, Persefono. Maska.
To niedługo się stanie. Przebudzę się. I zacznę tworzyć.
Ale jeszcze nie dzisiaj, Mikołaju. Jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj zbieram doświadczenia.
Persephone
Persephone
P(P)S Zjadłabym sushi. Dorzuć jeszcze sushi do tych papierosów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz