sobota, 27 grudnia 2014

nananan

To miasto śmierdzi jeszcze bardziej, gdy się do niego ponownie wraca.
Królewskie miasto. Zwłoki królów i władców. One tak śmierdzą.
Nie. To ludzie.

A ja trzymam głowę opuszczoną.
Chodzą butami po moim łóżku.
Śmieć.

Wigilię spędziłam w obcym miasteczku, z obcymi ludźmi i obcym uśmiechem.
Niektórych widziałam pierwszy raz w życiu.
Nic nie poczułam. I piłam wino. Sporo wina.
Po winie również nic nie poczułam.
Nawet tego słynnego alkoholowego odrętwienia, które tak lubi ktoś mi bliski.
Powinien być bliski.

Najgorsze jest chyba to, że nie mam swojego miejsca na Ziemi.
Jestem przeganiania z jednego miejsca, aby w drugim zostać wykopana do trzeciego.
Rzucają mną jak śmieciem.
ALE TY JESTEŚ ŚMIECIEM.
DOTRZE TO DO CIEBIE?
Chyba nigdy już nie poznam, czym jest rodzinny dom i rodzinne ciepło.
Nie mam gruntu.

Jeden z piękniejszych snów w moim życiu.
Chociaż wywołał płacz.
Po przebudzeniu.

Blizny na twarzy są piękne. Dodają Ci charakteru.
Kocham Cię. Pomimo nich.
A w masce wyglądasz po prostu niebezpiecznie.

Na studiach będę musiała pracować. Nie wiem jak to połączę.
Coś runie. A ja razem z tym.
Przecież Ty nawet nie zdasz matury.

Spadł śnieg. W końcu. Lód pęka, gdy po nim skaczesz.
Jaka tania metafora.
A jakże trafna.

Mróz mi nie przeszkadza. Lubię to świeże powietrze.
Może kiedyś zamarznę.
Nadzieję miejmy, że szybko.

Śmieszne jest to, że moje życzenia zapisane niżej.
Te, które napisałam w liście do Mikołaja.
One się spełniły.
Cholera. Mogłam poprosić o PP.


1 komentarz:

  1. Cholernie prawdziwe.
    Ale nie poddawaj się. Szukaj swojego miejsca. Wszystko jest w Twoich rękach. Może kiedyś będzie lepiej. Oby.

    OdpowiedzUsuń