wtorek, 19 kwietnia 2016

Nic.

Jedynie ból głowy.

Wypaliłem się? Skończyłem?
Czy robię to zawodowo?
Czy robię to dla kogoś? Pod publiczkę?

Nikt tutaj nie zagląda, to jak krzyczenie na zapomnianej ulicy.
Miasta dawno zapomnianego.
Gdzie w metrze rosną paprocie.
A na szczytach wieżowców puszczają muzykę.
Ze starych, nieumarłych gramofonów.

Ale czy w takim mieście,
czułbym się źle?

Wyobrażam sobie te girlandy krzewów zwisające z wieżyczek.
I tę piękną architekturę. Niegdyś białą i  e s t e t y c z n ą.
Popękane koronkowe ozdobniki.

Brudne płytki, niegdyś pieczołowicie czyszczone.
Za marne grosze wyżywianie rodziny.
I biurowce, ich zapach papierowy.
Teraz dzikie.

Powoli wstaje słońce.
Jesteś nikim wobec jego ogromu.

Więc czym jesteś wobec ogromu wszechświata?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz