poniedziałek, 16 lutego 2015

Sporo się naprawdę zmieniło.
A przecież jestem w tym samym miejscu.

Wynieśli każdy ślad obecności.
Zakopali.
Widziałam, jak płomienie niszczą.
A potem wyszło słońce.
Oświetlając zielone pagórki, umiejscowione za tym miastem.

Ona nie chciałaby, żebyśmy byli smutni.
Wbrew pozorom oraz tym, co pokazywała przez ostatnie miesiące.
Ona kochała nas. I my kochaliśmy ją.

Luka powstała, bo kogoś wycięto.
Wbrew woli naszej.
Waszej,
Wycięto z rodzinnego zdjęcia na zawsze.
I można wybaczyć, można błagać, by wrócił ten ktoś.
Ale ten ktoś nie wróci.

Bo śmierć zabiera.
Śmierć nie oddaje.
(chyba, że światło to wtedy tak
wiesz
tak wiem)
I chociaż niektórzy są świadomi.
Niektórzy błagają.
Niektórzy uciekają.
Przedłużają.

Ona zawsze przyjdzie.
On.
Ono.

Hades przyjmie Cię z radością.
Nawet tam rozkwitną kwiaty, kiedy tam wejdziesz.
Gabriel.
On Ci pomoże, Gajo.

Widzisz, możesz mówić, że kogoś nienawidzisz.
Że nie masz wobec tego kogoś uczuć.
Że ta osoba jest Ci obojętna.

Najgorzej jest, iż nawet po Jej śmierci tak czujesz.
Ale nie jest to nienawiść.
Ty wiesz, że jest w lepszym miejscu.
I z tym, którego kochała i tęskniła,

Gaja umarła przez coś, o co nigdy byśmy ją nie podejrzewali.
Zdradliwy organizm.
Zdradliwy procesor, wciśnięty pomiędzy wapienne ścianki.
Zalany. Zalany, niczym kawą.

Krwią.

Długo zwlekałam z napisaniem tych słów.
Nie czułam potrzeby? Tłumiłam je, utknąwszy pomiędzy Olimpem?
Musiałam udawać, że nie mam tej potrzeby.
Potrzeby wypisania.

I pękło.

Polubiłam Toma Waitsa, chociaż tego typu muzyka nie zawsze do mnie przemawia.

Wiesz. To zabawne. Tego samego dnia urodziny miałyśmy.
I tym razem, ja spędzałam je samotnie.
Jak co roku.
Ale jednak.
Bez Ciebie.
Chociaż wśród rodziny.
Nie czuję.
Ja po prostu tam przebywam.
Będąc gdzieś indziej.
Rozumiesz?
Rozumiem.

Ty zawsze rozumiesz.

Gaja, co prawda, nie zawsze.
Ale też było dobrze.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz