wtorek, 17 grudnia 2013

.

Chyba wyjdę z domu.
Do lasu.
Wykrzyczę płuca.
Wykrzyczę.
Chcę krzyczeć.
Mocno.
Głośno.
Chcę umrzeć.
A jeszcze bardziej - żyć.
Nie znoszę tego życia.
Ludzi.
Brudu.
Szarości.
Chcę żyć.
Ziemia jest do życia.
Do pierdolonego życia.
Nie do gnicia.
Moja dusza gnije w tym ciele.
Umarłam.
Nie ma mnie tutaj od dawna.
Buszuję po innych światach.
A ciało to klatka.
Nie. Ciało nie jest klatką.
Otoczenie.
Chciałabym je zmienić. Nawet nie wiecie, jak bardzo.
A jeszcze bardziej chciałabym kogoś pokochać.
Chcę być dobrym człowiekiem.
Tymczasem krzyczę.
Jutro do psychologa. Znowu te same pytanie. Znowu te same, gówniane odpowiedzi.
W czwartek do psychiatry.
Matka zaśpi.
A ja nie zdam klasy.
Lęki, wypierdalajcie.
Wykrzyczę siebie.
Wykrzyczę was. WYKRZYCZĘ KURWA CAŁY ŚWIAT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz