Chcę stąd uciec.
Chcę zmienić to parszywe otoczenie.
Rzygam tym.
Ja nie chcę tutaj.
Nie tutaj.
Nie tutaj.
Zabierzcie mnie.
Chcę się zabrać gdzieś daleko.
Gdzieś, gdzie nie ma tych parszywych ludzi.
Którzy nie rozumieją.
Przestań już.
Nie.
Mnie tu nie ma.
Nie chcę być już tą dziewczynką, którą jestem.
Człowiekiem.
Czy ja jestem człowiekiem?
W duszy jestem kim innym.
Jestem gdzie indziej.
Dryfuję gdzie indziej, rozmawiając sama ze sobą.
Mnie naprawdę tutaj nie ma.
Wymiotuję sobą.
Swoim odbiciem. Wyglądam tak okropnie. Wyglądam tak masywnie. Tak obrzydliwie.
Obrzydliwa kupa mięsa.
ZABIERZ MNIE STĄD.
ZABIERZ MNIE.
Widziałam siebie w bieliźnie.
Miałam odruch wymiotny.
To jest chore, wiesz?
Może.
Ale kto powiedział, że ja jestem zdrowa?
Jestem masywnym, okropnym, paskudnym, śmierdzącym i bezużytecznym człowiekiem.
A pod spodem?
A pod spodem nie lepiej.
Niech ona na mnie nie krzyczy.
Boże. Mnie tu nie ma.
MNIE TU NIE MA.
PUSTY ZBIORNIK.
*
Niektórzy piszą tak ładnie i zgrabnie oddają to, co czują. Piszą piękne zdania, okraszone pięknymi słowami. To inteligentne, zdatne do czegoś jednostki.
To ironiczne, że pomimo iż siebie nienawidzisz, zawsze bronisz swojego zdania, chociaż uważasz, że jest ono bezużyteczne.
*
Boję się.
Idę spać.
Spać. I przespać dnie. Noce. Wszystko przespać.
Bo we śnie nie czuję obrzydzenia do siebie. Sny czasami są fajne.
Czasami śnię na jawie. Uwięziona we własnym umyśle, który daje też namiastkę wolności.
Rozmowy ze sobą przeszły na wyższy level.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz