poniedziałek, 16 marca 2015

Wróciły te myśli, a dawno ich nie było.
Myślałam, że je już pokonałam tym wmawianiem sobie.
Wmawianiem, że przecież jest dla kogo i czego żyć.
I że będzie pięknie, bo teraz jest brzydko.

Że jeszcze wyjdzie słońce, chociaż Ty wolisz deszcz.

Rozmawiam sama ze sobą wciąż. Wciąż.
Przyłapałam się znowu w miejscu publicznym.

Ta szkoła mnie dziwi. Raz nazywają mnie uśmiechniętą, kontaktową i miłą.
Raz dramatycznie beznadziejną.
I wciąż w górę, w dół.
W górę, w dół.

I szkoła stała się jedynym miejscem, do którego wychodzę.
Zostawiwszy mi mieszkanie na trzy cudowne tygodnie dziwili się, dlaczego nie otwieram okien.
Nie odsłaniam żaluzji.
Dlaczego nie ścieram kurzu, którego nie widzę.
Dlaczego nie odkurzam.
Dlaczego tyle tutaj petów.

Przecież ja nie palę.

Chodzilam tylko od łóżka, do kanapy.
"Łóżka".
O ile materac na podłodze można nazwać łóżkiem.

Demeter wyszła.
Chcę do Hadesu.

Mówiłam. Błagałam o Hades.

Nie.


Co Ty chcesz robić w życiu, jeśli nie umiesz PRZECZYTAĆ KSIĄŻKI?

KIM TY JESTEŚ, DZIEWCZYNKO?

Wiem, co chcę robić.

Z Twoimi ambicjami? Najwyżej budowlanka.

Nie mogę. Mam krzywe plecy.

TO IDŹ SIĘ ZABIJ, CO?

Chętnie. Ostatnio coraz chętniej.

NISZCZYSZ MI SWOJĄ NIEKOMPETENCJĄ I GŁUPIM ROZUMOWANIEM
LEKCJĘ

LEKCJE? ROZUMIESZ?

Chcialam być kimś innym, a zostałam nauczycielem.

A ja nie.

Jakie to żałosne.

Ian Curtis znowu w słuchawkach.

Sad teenager with scars on face.

To nie ma sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz